Jem zdrowo, ćwiczę a kilogramów więcej..jak to?

Jem zdrowo, ćwiczę a kilogramów więcej..jak to?

Zastanawiasz się jak to jest, że mimo zdrowego odżywiania, regularnych ćwiczeń twoja waga pokazuje przybierający wskaźnik?
Wiele osób będąc na diecie poddaje się, gdy po wkładzie swojej pracy, energii i czasu na wadzę widać tylko więcej cyferek niż ostatnim razem. Mnie ostatnio też to dotknęło, dlatego zaczęłam szukać głębiej przyczyn tego efektu. I zamierzam się z wami tym podzielić, a może i dać pewne rady :)


Może problem tkwi w jednak nie do końca dobrej diecie?

Twoje posiłki składają się głównie z chleba pełnoziarnistego, płatków owsianych czy też musli, kasz, ryżu, makaronów, ziemniaków, mąki i sporej ilości nabiału? A może zamiast cukru używasz miodu, bo zdrowsze? Być może tu tkwi problem, wiecie dlaczego? Pomimo faktu, że są to bardzo zdrowe i wartościowe posiłki to są to jednak węglowodany. Fakt! Są to węglowodany złożone, dlatego są one dużo zdrowsze od chociażby płatków słodzonych, białego ryży, białego chleba czy nawet słodyczy, chipsów itp. Jednak to być może zbyt duża ilość węglowodanów jest przyczyną tycia.
Węglowodany są uważane za główne źródło energii. Przy procesie spalania, węglowodany, które nie zostaną strawione lub spalone (podczas treningu czy jakiegokolwiek wysiłku fizycznego) ich 'nie przyswojona ilość odkłada się w postaci tłuszczu, tak niestety! To właśnie przez to, dzięki słodyczą przybywa nam nowa fałdka tłuszczu - tak samo dzieje się z węglowodanami złożonymi (wyżej wypisanymi) tyle, że one trawią się szybciej, dlatego jest mniejsze ryzyko, że przybędzie więcej tłuszczu. Dlatego myślę, że warte będzie ograniczenie tak dużej ilości węglowodanów a dostarczenia sobie białka i tłuszczu w postaci jaj, ryb, warzyw, mięsa i wędlin. Należy też ograniczyć owoce (szczególnie banana) i po godzinie 15 nie spożywać ich. Zobaczycie, że efekty przyjdą same :)


A może to jednak te ćwiczenia nic nie dają?

Ćwiczysz, ćwiczysz i jeszcze raz ćwiczysz. Pocisz się, brakuje tchu a efektów jakby wcale, chociaż widać ujędrnienie ciała. Nie martw się, gdy mimo ćwiczeń na wadze zobaczysz kilo lub dwa więcej. Dlaczego tak się dzieje? Dzieję się tak dlatego, że przyrasta ci tkanka mięśniowa. Zanim zacznie się w szybszym tempie spalać tłuszcz muszą się pojawić troszkę mięśnie, by mogły ten tłuszcz spalić. Nie zawsze dzieje się tak, że gdy ćwiczymy przybieramy na wadze, niektórych to omija. Jednak gdy przydarzy się to tobie nie załamuj rąk, weź się w garść i ćwicz dalej, zobaczysz, że niebawem efekty same wręcz przyjdą a waga spadnie! Chociaż moim zdaniem waga nie jest ważna a wymiary. Polecam z początkiem wprowadzania zdrowej diety zmierzyć się w ramionach, w biuście, w talii, w biodrach (na wysokości pępka), w udach, nad kolanem i w łydkach i co 1-2 tygodnie mierzyć się. Zobaczysz ile motywacji zdobyjesz a jak będziesz dumna! :D Pamiętaj tylko, aby robić minimum 2 dni przerwy regeneracji od ćwiczeń, aby organizm mógł odpocząć i się zregenerować. To bardzo ważne!! A najlepiej ćwiczyć co drugi dzień, ale to według swoich własnych potrzeb :) Pamiętaj, by dać sobie trochę czasu i nie zwracać uwagę na wagę. Mięśnie ważą więcej, za to twoje zdrowe i wysmuklone ciało ci za to podziękuje! Jeśli ćwiczysz już od 3-4 tygodni a waga nadal wzrasta spójrz na notatkę wyżej o węglowodanach i pomyśl o tym :)

Pamiętaj 70% DIETA i 30% ĆWICZENIA.

Bez diety ani rusz, a dzięki ćwiczeniom będziesz wyglądać i czuć się lepiej! Do roboty! :))



Poświąteczne porządki w żołądku! :)

Poświąteczne porządki w żołądku! :)

Czujecie się tacy cięższy, zmęczeni...waga wskazuje więcej, a my czujemy się zdołowani faktem, że trzymanie linii poszło na nic :/ Jak temu więc zaradzić? 
 Przede wszystkim należy zacząć od robienia porządków w swoim menu. Odrzucamy potrawy tłuste, ciężko strawne, kaloryczne i słodycze! Zastępujemy je na okres 3-5 dni - warzywami, owocami i kaszami. Czemu? Ponieważ działają one oczyszczająco na nasz organizm.
Przykładowy dzienny jadłospis:
Śniadanie: jaglanka z jabłkiem i cynamonem.
-200ml mleka (jeżeli ktoś nie toleruje laktozy  może zastąpić go mlekiem roślinnym lub wodą)
-1/3 szklanki kaszy jaglanej
-półtora średniego jabłka (lub gruszki)
-cynamon
-miód/syrop klonowy lub cukier trzcinowy

Jabłka umyj, oskrob i pokrój w jak najdrobniejszą kostkę. Mleko zagotuj z półtorej łyżeczki słodzikiem (lub mniej, wedle uznania, jednak nie wolno więcej). Kaszę jaglaną płuczemy dwa,trzy razy w gorącej wodzie (aby pozbyć się gorzkiego smaku). Po zagotowaniu mleka, zmniejszamy ogień i wrzucamy kaszy. Gotujemy tak 20 minut. Po upływie 10 minut wrzucamy owoc i gotujemy resztę czasu. Pamiętajmy, aby co jakiś czas mieszać. Po zagotowaniu przełożyć kaszę do miski/lub szklanki (można porcją podzielić się z kimś) i posypać cynamonem. I wuala, smacznego! :)


2 śniadanie: sok wyciśnięty z 3 pomarańczy

Obiad: sałatka warzywna.
Może być to sałatka brokułowa z dodatkiem mozarelli lub serka feta, prażonymi migdałami i pomidorkami koktajlowymi
lub ''sałatka detoks'':

-gotowany na parze brokuł - ma ogromny wpływ na proces detoksykacji
-grejpfrut - najlepszy owoc wspomagający odchudzanie, zawiera mnóstwo błonnika
-granat - idealnie oczyszcza organizm, zawiera mnóstwo przeciwutleniaczy, które wspomagają układ odpornościowy i spowalniają procesy starzenia
-1/4 szklanki kopru posiekanego włoskiego - zawiera przeciwutleniacze i działa moczopędnie
-awokado - jest bogate w: witaminę B6 , witaminę C, witaminę E, potas, magnez i kwas foliowy
-1/4 szklanki orzechów włoskich lub laskowych
-łyżka oliwy z oliwek
Podwieczorek: dowolne warzywo lub koktajl warzywny:
-garść szpinaku
-3 jabłka
-sok z połowy cytryny lub z pomarańczy
-trochę wody, żeby nie było zbyt gęste.
Szpinak- brzmi okropnie, ale puki nie spróbujesz nie przekonasz się jak pyszny jest! I bywa uzależniający :D
Kolacja: Kromka chleba pełnoziarnistego z półtłustym serkiem twarogowym, rzodkiewką lub pomidorem i szczypiorkiem. A do tego zielona lub owocowa herbata. 
Pamiętajcie tylko, aby jeść w małych porcjach, by ten ''detoks'' zadziałał. W tym czasie nie pijcie kawy - zakwasi tylko wasz organizm. Nie pijcie również czarnej herbaty. Pijcie natomiast dużo soków owocowych i warzywnych - najlepiej świeżo wyciśniętych oraz zielonych i owocowych herbat :)
No, ale wiadomo, że sama dieta może nie wiele dać. Potrzebny też ruch! :) Ja zalecam każdego dnia robić minimum 40 minutowe spacery lub 30 minutowe bieganie lub 30 minutowy trening lub 25 minut biegać na orbitreku lub jeździć na rowerku. Do tego świetny jest właśnie jogging, aerobik i pływanie :)  Zachęcam do postawienia sobie wyzwania z Ewą Chodakowską i jej killerem lub turbo spalaniem :)
Jesteśmy w tym razem, pamiętajcie! :)



Wielkanocny stół :)

Wielkanocny stół :)

Tyle smakowitości...

Dla wielu z nas wielkanocny stół kojarzy się z torem do walki. Tyle smakowitości a my akurat trzymamy linie, ah co za pech! :) Co wtedy zrobić?
Jak wytrwać ten niezwykle cudowny a za razem trudny czas dla nas? 
I jak nie przytyć zgubionych kilogramów a na dodatek nie dorobić się nowej oponki? 




Odpowiedź jest prosta! :D A oto kilka prostych zasad, które Ci pomogą :)

Jedziesz do rodziny, babcine ciasta, pyszne sałatki cioci i tyle nowych smakołyków, których na co dzień nie masz. Co wtedy zrobić?
1. Przed wyjazdem na rodzinne posiedzenie przy stole koniecznie zjedz coś w domu. Oczywiście, nie jedz dużych ilości, ale ważne by zjeść chociaż małe porcję śniadania, przekąski i obiadu przed wyjazdem. Głodzenie się tylko po to, by napełnić ''braki'' przy rodzinnym stole jest złe, ponieważ w błyskawicznym tępię dopada nas ból brzucha, wzdęcia a często i zgaga. Mamy balon zamiast brzucha, czujemy się nie komfortowo i źle, a to tylko dlatego, że cały dzień utrzymując ''nienaganną linie'' wpychamy w szybkim czasie duże ilości. Dlatego warto zjeść, chociażby jakiś owoc czy kanapkę przed tym.
2. Nakładaj mniejsze porcje - najlepiej mniejszymi widelczykami/łyżeczkami. Nakładając sobie mniej na talerz pozwolisz sobie na skosztowanie więcej :) Każdy chce spróbować - wiadomo, ale róbmy to z głową. Dobrym przekrętem jest wzięcie mniejszego talerza, będzie nam się wydawać, że zjedliśmy dużo podczas gdy zjedliśmy 1/3 tego, co normalnie zjadalibyśmy mając talerz duży. Niby tak banalne a naprawdę bardzo skuteczne :)
3. Nie śpiesz się, jedz z odstępem czasu i przeżuwaj powoli. Odłóż na talerz kawałek ciasta/trochę sałatki. Jedz co jakiś czas i zajmij się rozmową z bliskimi. Bierz małe kęsy, delektuj się i smakuj! :) Jedz powoli, wtedy do twojego żołądka dostanie się mniej powietrze i twój układ trawienny lepiej to zniesie ;) Ciesz się chwilą z najbliższymi a nie samym jedzeniem :P Poza tym poczujesz prawdziwy smak tej potrawy, szybciej poczujesz się pełna i będziesz czuć się lepiej. Ta metoda nigdy nie zawodzi! Daj sobie czas :D
4. Nie jedz na siłę. Babcia wciska Ci kolejnego kotlecika, ciocia namawia na spróbowanie ciasta - a ty biedny w tym czasie nie masz już miejsca w żołądku na te pyszności. Odmów. To takie proste. Podziękuj uprzejmie i poinformuj, że jesteś najedzony a to co dotychczas spróbowałaś było pyszne. Powiedz, że skosztujesz później. Nie napychaj się zbędnie, jedzenie stanie się udręką ze względu na pełny żołądek. A chyba każdy wie jaki to dyskomfort, gdy nie można się ruszyć :D
5. Wybieraj te zdrowsze. Przykładowo: na stole stoi ciasto, które po brzegi wylane jest toffi i czekoladą a obok niego - mniej zauważony sernik z owocami. Wiadomo, to też ma kalorię, ale jednak czy nie jest dużo zdrowsze? Albo: na stole widzisz sałatkę jarzynową z toną majonezu, a obok zgrabnie prezentuje się sałatka brokułowa z np.serkiem feta, co wybierasz? Sięgaj po zdrowsze! Staraj się jeść te mniej tłuste, mniej kaloryczne rzeczy. Uwierz mi, że twój brzuch za to podziękuję, bo nie będzie miał problemów z trawieniem a twoje odbicie w lustrze będzie krzyczeć wow! Nie przybędzie żaden boczek i fałdka.


Czy to dużo? :) Moim zdaniem nie. To tylko 5 prostych zasad, które pomogą ci wytrwać walkę i zachować zgrabną figurę i zero zbędnych kilogramów. A poza tym, pomyśl jak bardzo będziesz z siebie dumna! :D Satysfakcja, że wytrzymałam, nie przytyłam podczas, gdy reszta już będzie narzekać na dodatkowe kilogramy i ''muszę schudnąć''. Warto! :D I tymi zasadami zalecam kierować się w każdej sytuacji, gdy nachodzi rodzinne spotkanie przy stole :)

Wszystkim życzę wesołych, spokojnych świąt i smacznego jajka kochani! :) Spędźcie ten czas wśród najbliższych ♥


Dietetyczna przekąska z placuszków owsianych. Bez cukru i mąki!

Dietetyczna przekąska z placuszków owsianych. Bez cukru i mąki!

Witam! :)
Dziś chciałam się podzielić z wami przepisem, który dziś sama wymyśliłam. Jest to w pewnym rodzaju przekąska ale może służyć za podwieczorek lub kolację, a na śniadanie dostarczy wam dużo energii! Jest bardzo smaczne, zdrowe, proste a jej wykonanie nie zajmuje dużo czasu. No, ale sami się przekonacie. Przejdźmy do rzeczy :)

Składniki:
- pół szklanki płatków owsianych
- półtorej łyżki siemienia lnianego (ale jeśli nie masz w domu to nie koniecznie)
- 3 małe jajka
- jedno duże jabłko
- czubiasta łyżeczka cynamonu
- garść płatków migdałowych
* można dodać po małej garści bakalii (pestek słonecznika, dyni, suszonej żurawiny lub rodzinek) 
Dodatkowo:
- 1/3 łyżeczki dżemu
- kilka plastrów pokrojonego banana (najlepiej żeby był dojrzały)
- dwie brzoskwinie z puszki (można użyć też innego owocu)
- nie pełna łyżeczka miodu
- 3,4 łyżki jogurtu naturalnego

Pół szklanki płatków owsiany z siemieniem lnianym zalewamy gorącą wodą i dostawiamy na ok.5-10 minut. Ważne by nasiąkły wodą, a wody wlać równo z płatkami. W tym czasie do miski wbijamy jajka i mieszamy je z cynamonem, migdałami (i bakaliami). Jabłko trzemy na dużych oczkach i mieszamy z jajkami. Dodajemy płatków owsianych i ponownie dokładnie mieszamy.  Pieczemy na patelni (można na suchej, ewentualnie na łyżce oleju). Po upieczeniu odstawiamy na chwilę do ostygnięcia.


W małej miseczce dokładnie mieszamy jogurt z miodem. Kroimy banana w plastry, a brzoskwinie w kostkę.
Bierzemy jednego placuszka, nakładamy na niego 1/3 łyżeczki dżemu a na nim układamy plastry banana. Na banan nakładamy połowę łyżeczki jogurtu i kładziemy drugi placuszek. Na wierzch kładziemy 2-3 łyżeczki jogurtu (lub to co pozostało) i na to układamy pokrojone brzoskwinie. I wuala! Smaczne, zdrowe i proste! :)




Smacznego wszystkim, mam nadzieję, że zasmakują ;)

Czas dla siebie

Czas dla siebie

Dzisiejszy pęd życia niestety często prowadzi nas do zaniedbania samych siebie. Często oddajemy się i poświęcamy w całości innym rzeczom - szkole, pracy, partnerowi, znajomym, rodzinie, dzieciom...a gdzie jest miejsce na nas samy? Gdzie jest ten czas gdzie liczymy się tylko my?
Ważne jest, by w tygodniu każdego dnia poświęcić sobie minimum godzinę - być szczerym samym ze sobą. Wykorzystaj swój czas jak najlepiej. Możesz poćwiczyć, iść na zakupy, masaż, spacer, czytać książkę albo po prostu usiąść, włączyć muzykę i zrelaksować się. Pomyśleć o sobie. Ludziom często potrzebny jest tzw. zdrowy egoizm. Trzeba też myśleć o sobie i zadbać o siebie. Nawet jeżeli nie z zewnątrz do w samym środku, wewnątrz siebie. Ważne by pielęgnować to, co mamy w sobie i nigdy nie wolno o sobie zapominać.
Zamiast siedzieć cały czas w książkach, pomagać znajomym, rodzinie i poświęcać się im w 100% znajdź też czas dla siebie. Ubierz się ładniej, umaluj i wyjdź z uśmiechem! :)




Zwolnij! Nigdzie Ci się przecież nie śpieszy, znajdziesz czas na wszystko gwarantuje ;) Przejdź się na spacer, obserwuj otoczenie, daj sobie odpocząć. Pomyśl też czasem o sobie. W ten sposób unikniesz smutku, złego samopoczucia, odrzucenia siebie, a to bardzo ważne! Naprawdę o wiele bardziej chce nam się przebywać z osobami radosnymi, humorystycznymi, pozytywnymi i szczerymi. Więc zamiast znowu wychodzić z grymaśną miną z domu, uśmiechaj się dookoła. Weź kilka wdechów i pomyśl co możesz zrobić, aby ten dzień umilić innym i przede wszystkim sobie! Zobaczysz, że jeżeli umilisz dzień sobie to automatycznie przejdzie to na innych, daje słowo! ;D
Trzeba dbać o siebie pod każdym względem a nawet pewne jest to, że danie sobie nawet 20 minut dziennie na przemyślenia - o siebie, co mogłam zrobić inaczej, co zrobiłam dobrze a co źle. Pomyśl o tym, co sprawia Ci przyjemność.
Nie uszczęśliwiaj nikogo na siłę, pamiętaj! Jeżeli Ty nie czujesz się z czymś dobrze, nie rób tego.

A szkodliwych ze swojego otoczenia usuwaj! 

Jeżeli masz w swoim otoczeniu kogoś, kto wpływa na Ciebie negatywnie. Dobija Cię, wytyka każdy najmniejszy błąd i przede wszystkim przekazuje same złe emocje to nie trzymaj go na siłę przy sobie, a co więcej! Jak najszybciej oddal się od takiego kogoś! Ludzie mogą mieć zły wpływ na ciebie. Jeżeli chcesz być radosna a ktoś ci w tym przeszkadza, usuń go ze swojego otoczenia. Zobaczysz, ze wyjdzie na dobre :)  Trzymaj przy sobie tylko tych szczerych, zaufanych, radosnych i dający ci siłę, moc i dużo pozytywnej endorfin! :D To właśnie tacy ludzie powodują, że czujesz się szczęśliwa, że się rozwijasz i czujesz, że żyjesz :) Pamiętaj, że nic na siłę.

Nie uważasz, że za dużo czasu w dzisiejszym pędzie życia poświęcamy na innych? Cały czas przyglądamy czyjeś konta społecznościowe przeglądając się sukcesom innych osób i porównując ich życie do naszego, to okropne! Należy z tym skończyć! Pomyśl o tym, że chociażby wiele zdjęć wstawianych na takie portale są tylko około 1/10 tego, co tej osobie się przytrafiło. Nie marnuj czasu na analizowanie życia innych. Pomyśl o sobie. Znajdź czas dla siebie i rób wszystko, żeby to właśnie inni zazdrościli Ci zycia, a Ty mogła czerpać od niego to co najlepsze. Dbaj też o siebie, nie tylko o innych i nie wnikaj tak dociekliwie w życie innych. To złe i przyprawiajace o kompleks "bo ona ma to, czego ja nie mam" a pomyśl jak dużo osób nie ma tego co ty. Zacznij doceniać siebie i swoje życie :)

Myślę, że warto każdego dnia zastanowić się nad sobą. Czasem zabrać siebie na zakupy, czasem na basen, a może zaoferować sobie długą relaksującą kąpiel? Coś tylko dla siebie.

Nie zapominaj o sobie, to zapewni ci szczęście. Do następnego! :)


Pasja

Pasja

 To chyba jedna z rzeczy do których dąży nie jeden z nas. Jednym to przychodzi łatwej, drugim z większym wysiłkiem.
Często jednak na przeszkodzie stają inni ludzie, krytykując lub naśmiewając się, co niestety nie ukrywając podcina nam skrzydła. Jednak najlepszą metodą jest po prostu olanie tego i już.
Jeżeli masz jakąś pasję, do czegoś Cię ciągnie, czujesz, że coś chcesz robić, ale się boisz, porzuć te myśli! Ruszaj w stronę tej pasji! Warto spróbować, na pewno nic na tym nie stracisz, jedynie zyskasz. Jeżeli czujesz, że jesteś w czymś dobry/a, rób to! Zobaczysz, że nie pożałujesz. Jedynie czego możesz żałować, to tego, że nie spróbowałeś/aś wcześniej. Możliwe, że okaże się to właśnie tym, co chciał(a)byś robić przez resztę życia. No dalej! :)
Każdy człowiek zaczynał w tym samym miejscu. Też będąc "przeciętnym" człowiekiem. Jednak to dzięki pasji, ambicji, dążeniu do celu i pokonywaniu własnych lęków przezwyciężył to i wybił się na szczyt. Dobrym przykładem są tu chociażby youtuberzy (abstrachuje, littlemooonster96, ajgor ignacy itd.) czyż to nie ich zasługa? Albo spójrzcie na taką Ewę Chodakowską, niby tak znana itd., ale przecież od zawsze taka nie była. Kiedyś słuchałam jej wywiadu, oglądałam na youtube czy na snapchacie jak wypowiadała się o początkach jej 'kariery' - też dzięki ambicji chciała coś zaprezentować, pokazać się. Komuś się spodobało - robiła to dalej. I tak osiągnęła swój cel, a dziś? Dzieli swoją pasję z pracą i codziennością. Chyba każdy by tak chciał :D


Jeśli słyszysz muzykę i w sercu Cię porywa - zacznij tańczyć. Najpierw sam dla siebie, później jeżeli zobaczysz, że coś z tego wychodzi idź o krok dalej.
Jeśli kochasz jedzenie - ucz się gotować. Kształć się, gotuj, ''baw się'' jedzeniem, komponuj. Może kiedyś jedna z najlepszych restauracji w mieście będzie należeć do Ciebie.
Jeśli kochasz muzykę - goń za nią. Ucz się grać na instrumencie, śpiewaj, rób własne sety/remixy itp. Może scena niedługo będzie należeć do Ciebie.
Jeśli kochasz rysować - maluj, rysuj. Może za jakiś czas to twoje obrazy będą wisieć na wielkich wystawach.
Jeśli kochasz zwierzęta - spędzaj z nimi czas. Trenuj je, przebywaj z nimi, pomagaj. Może medale wystaw, pokazów np.psów będą należeć do Ciebie i twojego najlepszego przyjaciela.
Jeżeli kochasz obiektyw - pozuj, rób zdjęcia, kameruj. Może do Ciebie będą należeć okładki, najlepsze studia fotograficzne czy propozycja nakręcenia filmu.
Rób to, co kochasz. Jeżeli jeszcze sam nie wiesz, czego chcesz. Próbuj. Na pewno na ziemi jest coś, czego Ty właśnie pragniesz, czego w życiu chcesz. I nie bój się. Idź na przekór wszystkim :D

Jest tyle możliwości, trzymam kciuki za was! :)

Moc endorfin

Moc endorfin

Może zacznę od wyjaśnienia czym właściwie są tak często słyszane "endorfiny"

 Mówiąc prostym językiem endorfiny to najzwyczajniejszy w świecie hormon szczęścia. Jak łatwo się domyślić odpowiedzialny jest on za 'poziom' naszego szczęścia, radości, zrelaksowania i oczywiście samych pozytywnych emocji! :) A co zaskakujące działa również przeciwbólowo. I uwaga jest uzależniające! Gdy odkryjesz swój osobisty sposób na wydobywanie endorfin będziesz chciał(a) tylko więcej i więcej! :D Uwaga! Na całe szczęście każdy taki hormon szczęścia wytworzyć może :) 

W jaki sposób wydobyć z siebie tą moc endorfin?

A więc jest kilka banalnych rad. Gwarantuję, że każdy znajdzie coś dla siebie :) 
Taniec.
Czy nie wydaje się to tak proste? Ile razy po domowych/klubowych imprezach, weselach i tanecznych wieczorów czułeś/aś się prze szczęśliwa? No więc właśnie. Jest to świetna forma, dla każdego. Zarówno dla amatorów jak i profesjonalistów. Nie trzeba tańczyć niczym tancerze z Broadway Dance Center. Tak naprawdę wystarczy włączyć swoją ulubioną muzykę i dać się porwać. Oszaleć na punkcie melodii i ruchu. Czy to nie proste? :D Myślę, że to jedna z najprzyjemniejszych metod! A do tego ma cudowne działa, bo prócz wydzielania endorfin, to wspomaga odchudzanie, wysmukla ciało i pomaga w akceptacji swojego ciała. Jak dla mnie idealny zestaw szczęścia! :) 



Wysiłek fizyczny.
I tu można tak wyogólnić każdy rodzaj dyscypliny, ćwiczeń etc. Można uprawiać jogging, areobik pływać, czy ćwiczyć chociażby z taką Chodakowską! Tu dla kogoś kto zaczyna może być ciężej niż w przypadku tańca, ponieważ często początki mogą być ciężkie. Często po pierwszym styku z tym odpuszczamy, bo jednak za długo to trwa, zbyt duże zmęczenie itd.itp. Jednak wystarczy więcej chęci, stawiać sobie wyzwania a im większy wysiłek i im więcej z siebie dajesz tym więcej dostajesz dla siebie. Tu oczywiście mowa o endorfinach i również można tu wspomnieć o pomocy w odchudzaniu, poprawie metabolizmu. Poza tym pozbywamy się stresu. Nawet tak prosta czynność jak jazda na rowerze, rolkach czy bieganie daje dużo pozytywnej energii! :) Kiedyś wyczytałam, że nawet u biegaczy może pojawić się coś takiego jak euforia biegacza, a dzieje się to wtedy gdy jesteśmy niedotlenieni i wtedy wydziela się najwięcej endorfin. Czyż to nie wspaniałe? Ponadto jest tu naprawdę wiele dyscyplin, może być to wpinacza górska, siatkówka czy zwykła podwórkowa rywalizacja. No super! :) 

Śmiech.
Już dodałam na ten temat osobny post, wystarczy zjechać troszkę niżej. Ale myślę, że nie jest to żądnym zaskoczeniem, że dzięki śmiechu, wywołanym przez usłyszany dowcip, obejrzany kabaret czy najzwyczajniejsze łaskotki podwyższa nam się poziom hormonu szczęścia i czujemy się dużo lepiej :) 


Przyprawy.
Za dostawców endorfin uznaje się wszystkie przyprawy zawierające kapsaicynę, czyli m.in. paprykę chili i pieprz. Dając uczucie pieczenia w ustach, drażni zakończenia nerwowe, a mózg produkuje naturalne środki przeciwbólowe, czyli endorfiny. W organizmie nie dzieje się nic złego, ale oszukany mózg leczy go, co odczuwasz jako przyjemny błogostan.



Miłość.
Ah ta miłość. No, ale prawda jest jaka jest. Myślę, że każdy kto przeżył zakochanie i miłość wie o czym mówię. Już samo myślenie o ukochanej osobie sprawia, że czujemy się cudownie. Naukowcy dowiedli, że w organizmie osoby zakochanej poziom hormonów szczęścia utrzymuje się na wysokim poziomie przez długi czas, a bodziec nie musi znajdować się w pobliżu. Tak więc trzymajcie swojego partnera jak najbliżej siebie i myślcie o nim bez przerwy! :) Da wam to dosłownego kopa szczęścia.


I ostatni, którego nie zalecam używać zbyt często - czekolada.
Po zjedzeniu już kawałka czekolady rośnie w nas poziom serotoniny (zapobiega depresji) i właśnie endorfin. Jednak poziom ten utrzymuje się o wiele krótszy czas niż poprzez ćwiczenia, taniec czy chociażby śmiech, dlatego należy pamiętać, żeby nie popadać w skrajności i nie zjadać całej tabliczki czekolady, tylko po to, by uzyskać to szczęście. A pomyślcie o tych wyrzutach po opadnięciu hormonów szczęścia? :D Dlatego, należy wszystko z umiarem. Nadmiar dostarczania w ten sposób endorfin może poprowadzić do nadwagi, otyłości i problemów jelitowych.



Mam nadzieję, że wykorzystacie któryś z tych sposób i będziecie zarażać waszym szczęściem! :) 
A ja w tym czasie lecę na trening, trzymajcie się! ☺
 
Uśmiech lekarstwem, śmiech zdrowiem! ☺

Uśmiech lekarstwem, śmiech zdrowiem! ☺

Uśmiech :) 

    Niby nic, ale jednak uwierzcie, że może zdziałać cuda. Może zanim przejdę do tematu opowiem jedną krótką historię, które przytrafiła mi się parę miesięcy temu: 
Był to dzień szkolny. Wstałam - nie dość, że zupełnie nie wyspana to całą opuchnięta po przepłakanej nocy (problemy prywatne). Czułam się jakbym miała zaraz umrzeć, ale chcąc nie chcąc musiała ogarnąć się i zasuwać na przystanek. Poszłam, wsiadłam do busa - nie było już miejsc siedzących, więc stałam. Dwa przystanki później ktoś wsiada, była to dziewczyna niby zwyczajna, ale coś w sobie miałam. Opuściłam wzrok, by uniknąć spojrzeń na opuchnięte oczy. Po paru minutach podniosłam wzrok, by zobaczyć gdzie jestem, dziewczyna odwróciła się, spojrzała i szeroko uśmiechnęła. Uśmiech miała przede wszystkim szczery. A wiecie co było w tym wszystkim najcudowniejsze? To, że pierwszy raz widziałam ją na oczy, nie znałyśmy się, a ona obdarowała mnie tak po prostu uśmiechem, bez chęci czegoś w zamian. Z trudem odwzajemniłam uśmiech i wtedy coś mnie trafiło! Poczułam to coś w sercu a do mózgu dotarła ważna informacja...Jeden uśmiech potrafi zdziałać tak wiele. Wysiadłam z busa, szłam w stronę szkoły rozmyślając co się tak właściwie wydarzyło mając delikatny uśmiech na twarzy. Zdałam sobie sprawę, że to właśnie ta nieznajoma uratowała mój dzień! Coś niewiarygodnego, ale jednak.
Właśnie w tamtej chwili zdałam sobie sprawę z tego jak jeden uśmiech potrafi zmienić. Jednym uśmiechem ponury dzień zamienił się w coś wręcz magicznego. To była magia uśmiechu!

    Teraz zastanów się...ile razy to Ty widziałeś/aś kogoś w autobusie/szkole/pracy (itp.) o smętnej minie? Nie przeszło Ci chociaż raz przez myśl, że właśnie uśmiechając się do tej osoby możesz zmienić jej dzień? Nie zawsze to działa - to fakt. Czasem nie wszystko może załatwić uśmiech, jednak w większości sytuacji to jemu zawdzięczamy początek dnia! :)

Nie zapomnij z rana podejść do lustra - najpierw uśmiechnąć się szeroko do samego siebie a następnie rozsiewać i zarażać uśmiechem dookoła :) Kto wie czy to Ty nie będziesz czyimś zbawicielem! Niby nic, a jednak to takie proste by sprawić sobie i komuś lepszy dzień, uwierz! :)


Czy wam też mamy powtarzały, że śmiech to zdrowie? Hmm..ile w tym prawdy?

Jak dla mnie to szczera prawda! :D Daje nie tylko dużo pozytywnych emocji, endorfin, ale także poprawia często humor i pokazuje innym, że jesteś wesołą i pogodną osobą. Jak dla mnie każdego dnia powinniśmy zaśmiać się chociaż raz. To takie trochę ulepszenie uśmiechu! Śmiech to samo zdrowie. Śmiech zwiększa naszą odporność oraz bardzo dotlenia organizm. Poprzez śmiech rozładowujemy złe emocje - nerwy, stres, cierpienie. Dajemy tym emocjom upust w bardzo dobry sposób :) Wprawia nasz organizm w stan relaksu i tryskamy pozytywem. Uśmiech bardzo dodaje energii. Czy po obejrzeniu jakiejś naprawdę dobrej komedii albo usłyszeniu naprawdę dobrego żartu nie macie poczucia, że możecie więcej? Wpływa to na nas pozytywnie, doładowuje i mamy więcej energii. Poza tym uśmiech upiększa, kto nie mówił, że z uśmiechem bardziej do twarzy? :D Śmiech odmładza naszą skórę, poprawia się w niej krążenie i odżywia skórę. Także jak widać, same pozytywy! :)



Spróbujcie sami przez jakiś okres czasu codziennie uśmiechać się do samych siebie i do każdego spotkanego człowieka - zobaczysz, że zostaniesz odebrany bardzo pozytywnie i takim też się staniesz. Oraz zachęcam bardzo do codziennego śmiechu! Zobaczycie, że pozytywne skutki pojawią się niebawem! :)




Jedzenie sposobem życia, ale czy aby napewno...?

Jedzenie sposobem życia, ale czy aby napewno...?

Czy Ty zastanawiałeś/aś się kiedyś czym właściwie jest dla Ciebie jedzenie?

Jedzenie powinno być czymś po prostu normalnym. Dzięki czemu możemy prawidłowo funkcjonować. W dzisiejszych czasach robi się to niestety obsesją, ale czemu? Czemu w dzisiejszych czasach życie polega na planowaniu każdego posiłku? Dawniej nie liczyło się to tak bardzo. Dziś często po jedzenie sięgamy 'instynktownie'. Często jest to sposób na odstresowanie się, sposób na zajadanie nerwów, cierpienia czy nawet radości! Chociaż myślę, że przeważa też tu zwyczajny sposób na nudę. Ale czy to aby na pewno dobrze?



Czym to grozi?

Przede wszystkim uszczerbkiem na zdrowiu. Nie jest dobre dostarczanie organizmowi pokarmu, którego tak naprawdę się nie domaga. Jedzenie bez fizycznej potrzeby, obsesja na punkcie posiłku może prowadzić do poważnych chorób takich jak anoreksja, bulimia, otyłość i coraz bardziej popularne kompulsywne objadanie się. Nie będę tutaj opisywać każdego z zaburzeń osobno, bo to bez sensu. Myślę, że są na tyle znane, że każdy mniej więcej wie jak to z nimi jest. Chce pomóc tym, którzy właśnie taką obsesję mają!

Nie wiesz czy masz z tym problemy? Odpowiedz sobie na kilka poniższych pytań:

1. Cały czas planujesz co by zjeść na kolejny posiłek, często myślisz nawet dzień do przodu (co zjeść kolejnego dnia o danej porze), prawda?
2. Czy często jesz mimo tego, że czujesz się najedzony?
3. Często czujesz się przejedzonym?
4. Wolisz jeść w samotności, gdy nikt nie patrzy?
5. Spędzasz coraz mniej czasu z rodziną, znajomymi?
6. Czy cały czas ''jesteś na diecie''?
Jeżeli na większość pytań odpowiedź brzmi tak to właśnie jest dla Ciebie sygnał, że coś tu jest jednak nie tak i trzeba coś z tym zrobić!

Jak to pokonać? To silniejsze od nas!

Nic bardziej mylnego! To tylko wyłącznie od nas zależy czy nad tym panujemy. 
Powinniśmy wsłuchać się w potrzeby swojego ciała. Trzeba nauczyć się panować i odróżniać głód fizyczny od ochoty na jedzenie! To ułatwi nam naprawdę dużo. Jeżeli nauczymy się nad tym panować możemy śmiało powiedzieć, że osiągnęliśmy sukces! :)
Często przyczyną tego jest to, że zajmujemy sobie głowę głupotami. Powinniśmy zająć sobie jakoś czas. Znaleźć hobby, rozwijać się w czymś, gdzieś wyjść, coś zrobić. Warto uprawiać sport! Z całego serca polecam, ale o tym w innym poście. Wyjdź na miasto ze znajomymi, pomóż rodzicom w obowiązkach domowych, poucz się, posprzątaj, poczytaj, wyprowadź psa na spacer...cokolwiek. Jak widzisz rzeczy jest miliony a to zajmie twoją głowę i "oczyści" z niepotrzebnych myśli. Wtedy zrozumiesz co to głód fizyczny a zwykła ochota, gwarantuje!
Nie myślmy o jedzeniu, znajdźmy sobie zajęcie. Sięgajmy po coś, gdy naprawdę czujemy głód, dostarczajmy naszemu organizmowi potrzebnych mu składników, aby nie złapały nas napady i wyjadanie całej lodówki.

Ważne by zachować umiar. Nie jedz dużo. Jedz mało a częściej i jedzenie zawierające z każdej grupy składniki, odżywcze, aby organizm mógł prawidłowo funkcjonować. I powiem tu zdanie które słyszałeś/aś pewnie miliard razy, ale nigdy nie zapominaj o śniadaniu! To najważniejszy posiłek dnia, który zapędzi nas do pracy i da energii na cały dzień. Jeżeli tak bardzo chcesz pominąć jakich posiłek, to najlepszą porą na to będzie kolacja. ,,Śniadanie jak król, obiad jak książę a kolację jak żebrak" lub ,,Śniadanie zjedz sam, obiad z przyjacielem a kolację oddaj wrogu'' - te przysłowia naprawdę się sprawdzają. Muszę się przyznać, że od długiego czasu opuszczałam śniadania. Teraz bez niego się nie ruszam! Naprawdę dodaje energii, czuję się lepiej. Skupiam się bardziej na tym, by na obiad zjeść już nieco mniej a na kolację coś naprawdę drobnego lub nic (i oczywiście między maleńkie przekąski). Śniadania w końcu mogą dawać tyle radości :)



I co teraz...

Próbuj! :) Jak widzisz jest wiele metod, by zająć czymś głowę a na pewno po czasie instynktownie będziesz wiedziała, kiedy twój organizm czegoś potrzebuje a kiedy nie. Staraj się wybierać żywność mało przetworzoną. Twoje ciało prędzej czy później wynagrodzi Ci to brakiem chorób i dobrym samopoczuciem.
      Mam nadzieje, że ten post trochę da do myślenia i zdasz sobie sprawę jak to z tym jedzeniem jest - czy to zapewnienie funkcjonowania czy traktowanie jako przyjemność, wynagrodzenie czy sposób na nudę. 
Masz jakieś uwagi? Wal śmiało! Chętnie wysłucham.

Wierzę w Ciebie! Do następnego postu! 😊

Witam! Co ja tu właściwie robię? :)


 Witam wszystkich!
        Może tak po krótce o mnie... Nazywam się Karolina i mam 17 lat (rocznik '99). Pochodzę z małej miejscowości w woj.łódzkim. Uczę się w liceum na profilu biol-chem, stąd moje zainteresowanie zdrowiem, dietetyką i medycyną. Jestem marzycielką, uwielbiam marzyć i tak jak większość z nasz szukam "siebie" w tym wielkim świecie. Od dziecka byłam bardzo aktywna i kreatywna. Potrafiłam z "niczego" zrobić "coś". Staram się na co dzień jak najwięcej uśmiechać, przekazywać innym radość - jednak jestem tylko człowiekiem i nawet mi zdarzają się gorsze momenty.
Jednak moja prawdziwa przygoda ze sportem zaczęła się od 1 klasy gimnazjum. Zaczęło się od uczęszczania na dodatkowe zajęcia (tzn.sks-y) gdzie graliśmy w każdą dyscyplinę sportu przez półtorej-dwie godziny i dwa/trzy razy w tygodniu, ale tylko amatorsko :D Później koleżanka pokazała mi ćwiczenia Mel-B i tak zaczęła się przygoda z Mel. W tym też roku rodzice zakupili mi i siostrze X-boxa, godzinne gry sportowe oraz pokochane przeze mnie gry taneczne ♥ Ahh te zakwasy, kilku godzinne tańczenie całej listy utworów, kochałam to! To był mój żywioł! Rok później (2 klasa gim) zaczęłam trenować siatkówkę, 3 razy w tygodniu po dwie godziny, ah jak ja kochałam te powroty do domu, gdy nogi miałam jak z waty a do domu 2 km! :D Mimo bólu, szczęście przeogromne :D no i oczywiście ćwiczenia z Mel B, początek przygodny z Ewa Chodakowską i jej Skalpelem. A do tego dwa, trzy razy w tygodniu jeździłam na basen, ponieważ miałam problemy z kręgosłupem i lekarz zalecił basen. Kolejna klasa, kolejne zainteresowania. Oczywiście treningi z siatkówki nie odpadły - nadal tyle samo dni i godzin a do tego około 3 razy w tygodniu (zależy czy miałam siłę i ochotę) Mel B, Chodakowska (doszedł Killer, Turbo spalanie i słynne 6-minutówki) oraz zagłębiałam się dalej i wynalazłam Gym Break, Natalię Gackę i innych. Do tego przekonałam się do biegania i starałam się to robić dość regularnie, jak dla mnie super! Aktualnie treningów niestety już nie mam, jest to dla mnie ciężkie do zniesienia, ale trudno :/ Aktualnie ćwiczę 3-6 razy w tygodniu, biegam, biegam na orbitreku, czasem wygłupiam się 'tańcząc' do muzyki i mniej więcej tyle. Jak widzicie sport zagościł u mnie już od dawna i raczej już na stałe.
 Co ja tu właściwie robię? Sama nie wiem :D Myślę, że to właśnie próba odnalezienia siebie. Chce się w czymś odnaleźć, a może blogowanie to właśnie to! :) Chce motywować ludzi, pisać o życiu. Będzie to taki trochę poradnik zdrowia-sportu-życia. Wszystkiego po trochu.
• motywacja • porady • zdrowy tryb życia • przepisy • życiowe tematy • problemy • wyzwania •
   Myślę, że wiele osób znajdzie tu coś dla siebie i dzięki temu zostanie tu na dłużej! :D

      Do następnego postu czytelniku! :)
Copyright © 2014 Każdy dzień należy do Ciebie , Blogger